Kategorie
Blog o Kolumbii Ciekawostki Ludzie Mama w Kolumbii Życie w Kolumbii

Polka jako turystka w Polsce, cz. I

Co robi Polka w Polsce, a maju, po wielu latach, spędzonych w Kolumbii?

Cóż, czasami zachowuję się jak turystka w Polsce i zanotowuję wszystko to, co jest nowe i ciekawe.

W Kolumbii nigdy nie ma pór roku, a różnice między miesiącami, zamiast śniegu, wiosny, czy czerwonych liści na drzewach, wyznacza pora deszczowa i pora sucha. W Kolumbii przez cały rok jest zielono, wszystko wciąż kwitnie i dzień trwa zawsze punktualnie od 6 rano do 6 wieczorem. Wydarzenia pamiętamy albo numerami lat, w których się zadziały, albo… kombinujemy, żeby sobie je przypomnieć, bo przecież trudno skojarzyć, czy zdarzyły się w kwietniu, czy też w październiku…

W Kolumbii, wysoko w górach, panuje zawsze wieczny, polski wrzesień, a na nizinach – upał. Czasem tylko pada więcej lub mniej. I już. (tu video na ten temat)

Ta i wiele innych okoliczności sprawiają, że po wielu latach mieszkania w Kolumbii, zacierają się polskie nawyki i Polka w Polsce czuje się jak turystka.

Tutaj lista kilku niespodzianek, napotkanych przez Polkę w maju w polskich realiach:
Długie dni

Przede wszystkim, często sprawdzam godzinę. Gdy wydaje mi się, że dopiero dochodzi 17:00, wskazówki na zegarku pokazują już 21:00. Niedowierzam własnym oczom, że dzień może trwać aż tak długo. A będzie go w najbliższych tygodniach i jeszcze więcej! Przeciągnięty dzień jest absolutnie wspaniały, jednak potrafi rozregulować rytm rodzica z dzieckiem. W Bogocie codziennie o 19:00 dawno już panują egipskie ciemności i zaczynamy kręcić się w kierunku łóżka. A jak tutaj wytłumaczyć Milusiowi – trzylatkowi, że czas iść spać, gdy słońce w najlepsze świeci na niebie, skoro na codzień przecież mu tłumaczę, że spać chodzimy wtedy, kiedy zapada mrok?

Ubrania na cebulkę

Po drugie, z przyzwyczajenia wychodzę z domu, dzierżąc w ręku parasol lub mając w podorędziu kurtkę. Tak na wypadek deszczu lub nagłego ochłodzenia. W Bogocie mawia się, że cztery pory roku mogą wystąpić w ciągu jednego dnia, a niebieskie niebo o poranku wcale nie gwarantuje pogodnego popołudnia. W każdej chwili może przecież nadciągnąć burzowa chmura rzędu nimbostratus i zafundować w całym mieście srogą ulewę. Albo gradobicie. Najwygodniej jest ubierać się więc na cebulkę, bo w cieniu jest zawsze chłodno, a w słońcu –  gorąco. W Bogocie przez cały rok chodzimy w kozakach, a w zanadrzu mamy do dyspozycji jesienną kurtkę i – parasol. Po prostu.

W Polsce, w porównaniu z kolumbijskimi ulewami (które zamieniają chodniki w wartkie potoki), deszcze to najwyżej drobne kapuśniaczki. Pada bardzo mało, a pochmurne przedpołudnie raczej przesądza o tym, że cały dzień będzie deszczowy. Nie trzeba więc myśleć za wiele o ilości ubrań. Wystarczy rano otworzyć okno i wiedzieć, jaka będzie pogoda. Jako turystka w Polsce, wielowarstwowo ubranego Milusia, według opinii jego przedszkola, po prostu przegrzewam…

Uliczne znajomości

Ze zdziwieniem zauważam, że zagadują mnie nieznani ludzie na ulicy. Lub chętnie wchodzą w kontakt. Dzieje się to głównie wtedy, gdy idę z Milusiem ulicą lub gdy jesteśmy w okolicach parków lub placów zabaw. To tak, jakby dziecko otwierało nowe możliwości komunikacji, mało przecież widoczne w Polsce na codzień. Starsi panowie pytają o wiek synka, panie wymieniają się ze mną wychowawczymi radami, ktoś częstuje nas gumisiami. Ktoś po prostu pozdrawia, a jeszcze ktoś uśmiecha się do nas dobrotliwie, gdy słyszy świergającego po polsku malucha. Nie jestem przyzwyczajona do przypadkowego kontaktu w mieście. W wielkiej Bogocie jest on zminimalizowany głównie ze względów bezpieczeństwa. (Tutaj więcej o Kolumbii z małym dzieckiem). W Polsce – mówi się, że kulturowo mijamy się na ulicach bez emocji. A tutaj proszę – miła niespodzianka i zupełne odstępstwo od przyjętej opinii.

przejezdne ulice

Poza tym, codziennie zadaję sobie pytanie, ile czasu zajmie mi dojazd z punktu A do punktu B. Zaniepokojona, rozmyślam, czy w ciągu godziny ma pewno zajedziemy z jednego końca Poznania na drugi? Jak na Kolumbię to prawdziwy cud, ponieważ najktrótszy odcinek może oznaczać długi korek uliczny. Na terenie Polski natomiast, najczęstszą odpowiedzią, jaką dostaję na moje pytanie, to: „Dziewczyno, w godzinę to ty w obie strony zdążysz obrócić”…

przyjazne MIASTA

W Poznaniu, który aktualnie ma nieco ponad 500 tysięcy mieszkańców, to na polskie warunki całkiem niezła metropolia. No cóż, Polska nie jest scentralizowanym krajem, gdzie cywilizacja rozwija się w obrębie zaledwie kilku miast. Jest za to usiana miasteczkami i wioskami. W Kolumbii jest zgoła odwrotnie, ponieważ na terenie ponad trzy razy większym od Polski mamy zaledwie pięć miast, które skupiają większość ludności kraju. Wszystkie z nich liczą powyżej miliona mieszkańców. Bogota ma ich oficjalnie siedem. Średniej wielkości, kolumbijskie miasteczko Ibagué – jest tylko trochę mniejsze od Wrocławia.

Polacy skarżą się może na tłok, ruch uliczny i na spaliny, ale ja mam porównanie z pękającą w szwach Bogotą. Przy niej Poznań wydaje mi się maleńki, kompaktowy, spokojny, a wszędzie jest bardzo blisko.

Ot, punkt widzenia i ciekawostki z polskich ulic dla jeszcze nieopierzonej krajanki, która na codzień za oknem ogląda Andy.

Ahoj przygodo!