Kategorie
Bez kategorii

Wpadki – Matki

Dziecko nadaje rytm dniu i Tata w ten rytm gra. Rodzina w tym rytmie uczestniczy. Przyjaciele o nim wiedzą. Natomiast Mama w tym rytmie krąży, jak Wenus dookoła Słońca.

Czyli codzienność polskiej Mamy zza polsko – kolumbijskich kulis.

Nagle, niezauważalnie, dziecko zaczyna… rosnąć. Chodzić, rozmawiać w swoim własnym, indywidualnym języku, ściągać wszystko ze stołów, półek, szaf oraz ganiać za muchą i za piłką pomiędzy stołami i doniczkami z pelargonią.

Nagle, niezauważalnie, zdaję sobie sprawę, że rosnącemu dziecku uwaga przeskakuje z obiektu na obiekt z prędkością pchły na psim grzbiecie. Po kilku chwilach piłka zaczyna mu się nudzić, klocki i książeczka też, natomiast przedmiotem pożądania staje się komputer mamy, a klikanie w klawiaturę to najprzedniejsza zabawa.

Choć jeszcze tydzień temu udawało mi się skupić atencję Milusia na kilka minut w kuchni, podczas gotowania – czy to na miksującym się soku, czy to na pokrojonej marchewce, teraz zarówno sok, jak marchewka muszą poczekać, ponieważ Mały biegnie do akurat otwartego okna, sprawdzić, czy to na pewno pies sąsiada tak głośno szczeka.

Nagle, niezauważalnie, mama Milusia czuje się jak ośmiornica, ponieważ nie tylko wyrastają jej nowe ramiona do ogarniania kilku czynności na raz, ale również wydłużają się jej już istniejące kończyny – przecież jakoś musi sięgnąć do klawiatury komputera, gdy na kolana, lub gorzej, na stół, właśnie ładuje się jej sens życia.

Nagle widzę, że mama to mistrzyni wydajności i łączenia tego, co niepołączalne. 

Wykraja czas na pracę w ciągu dwóch godzin drzemki malucha; czas, który wraz z upływem tygodni – nieodwracalnie się skraca. Tata pracuje, zatem potrzebuje miejsca i spokoju, aby się skoncentrować. Mama również, więc Mama gotuje, pisząc maila do klienta i śpiewając „Kółko graniaste” wiszącemu u nogawki brzdącowi.

Mama to mistrzyni pamiętania o wszystkim i każdym z osobna. Że trzeba kupić ryżowe wafelki z sezamem, bo z lnem nie lubi. Że trzeba wyprowadzić na dwór i psa, i dziecko. Że przed wyjściem w Bogocie należy zapakować kurteczkę, ciasteczka, jabłuszko, dodatkową parę skarpetek i bucików (bo na pewno wlezie w jakąś kałużę), ba, pieluszkę, i kremik i mokre chusteczki. A ponieważ używamy pieluszek wielorazowych, należy pamiętać o torebce na woniejące trofea. Mama to wszystko ma w głowie. Tata zwykle pamięta o pieluszce i na tym się kończy pojemność jego pamięci RAM.

Ale mimo tego, albo właśnie z tego powodu, mózg mamy czasem się przegrzewa. Przy półtorarocznym Milusiu, zdalnej pracy oraz wybitine nie-zdalnym domu czasem krzyżują mi się neuronowe kable. 

Uważam się za osobę, która zawsze wie, gdzie co jest. Zawsze wiem, gdzie mąż Miguel posiał swoje okulary i wybudzona w nocy powiem, gdzie ostatnio widziałam jego klucze, zegarek, albo dokumenty. Fotograficznie rejestruję położenie przedmiotów i później magicznie odtwarzam współrzędne, znajdując zagubione drobiazgi.

Do czasu epoki bycia Mamą. A już szczególnie do czasu bycia Mamą w kolumbijskiej kwarantannie – Miguel architekt do artrofii pleców pracuje przy komputerze, obie babcie mieszkają daleko stąd, a doña Nancy do pomocy nie wiadomo, kiedy wróci.

Więc nagle, niezauważalnie, zaczynają się wpadki – Matki.

Telefon regularnie gubię gdzieś w mieszkaniu – i potem znajduję np. w koszu na brudną bieliznę. 

Wczoraj gotowałam jajka na twardo… podniosłam pokrywkę, a tam sama woda. Zapomniałam włożyć jajek.

Stopiłam dwa garnki, ponieważ wstawiłam je na gaz gdy bawiłam się z Milusiem i ocknął mnie dopiero zapach spalenizny.

Natomiast tydzień temu w parku wpadłam w panikę, że między drzewami zgubił się nasz pies Moka, a gdy desperacko zaczęłam ją wołać, przechodząca obok pani zwróciła mi uwagę, że cały czas mam ją obok siebie – na smyczy.

Na całe szczęście, jako mama nie czuję się odosobniona. 

Polskie i kolumbijskie koleżanki – Mamy przyznają, że parzą kawę… bez kawy, albo, co ciekawiej, bez wody. Kawę wstawiają do lodówki, a mleko – do szafki. Kluczyki do samochodu chowają do do kosmetyczki i potem szukają ich tygodniami. Myją włosy odżywką, a zęby kremem. 

To tak, jakby życie poza bajkami, ciasteczkami, pieluszkami i krojonymi jabłuszkami miało inny bieg, inny tor i było równoległą rzeczywistością. Toczy się, istnieje, ale jest zupełnie odległe i jakby mniej istotne.

Dziecko nadaje rytm dniu i Tata w ten rytm gra. Rodzina w tym rytmie uczestniczy. Przyjaciele o nim wiedzą. Natomiast Mama w ten rytm krąży, jak Wenus dookoła Słońca. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *