Kategorie
Mama w Kolumbii Życie w Kolumbii

Pierwszy bilans polsko – kolumbijskiej mamy

Trzy miesiące po narodzinach synusia, nadszedł moment na pierwszy bilans otrzymanych nauk.  Oto 10 z najważniejszych refleksji polsko – kolumbijskiej Mamy:

 

  1. Przede wszystkim, ogarniam świat jedną ręką. Jedną ręką mieszam sałatkę, jedną parzę kawę, jedną piszę na klawiaturze, ba, jedną się ubieram.

 

  1. Sama jestem zdziwiona, jak wiele rzeczy umiem już zrobić lewą ręką. Wcześniej nie umiałam ani odkluczać drzwi, dzisiaj lewajdą dzielnie wiosłuję zupę i nawet nauczyłam się notować.

 

  1. Dotychczas nie zrozumiałam sensu istnienia skarpetek dla niemowląt. Dostaliśmy ich w prezencie chyba z 20 par, a żadna nie utrzymała się na stópce Milusia dłużej niż 5 minut. Kaszel stópek jest tak silny, że skarpetki spadają w błyskawicznym tempie, a ja generalnie chodzę i zbieram je za nim. I szukam w kocach, wózku, pościeli.

 

  1. 80% z zakupionych gadżetów dla niemowląt okazuje się niepotrzebnych: Wybierana z namaszczeniem kołyska dostawiana do łóżka za wartość średniej miesięcznej wypłaty Kolumbii, przewijak za drugie tyle, mikrofon do słuchania płaczu za ścianą, monitor akcji serca i oddechu… Ostatecznie Malec śpi z nami, a przewijamy go na łóżku. Sprawdza się to, co łatwe, proste i… nieskomplikowane. Drogie karuzele nad łóżko więc leżą odłogiem, a najlepszą zabawką jest dziś plastikowa butelka wypełniona soczewicą, z jakąś błyszczącą, przytroczoną sylwestrową serpentyną oraz kolorowe baloniki przy lampie.

 

 

  1. Z nawyku chodzę na palcach i rozmawiam szeptem, aby „największe szczęście” czasem się nie obudziło.

 

  1. W ciagu godziny, gdy „największe szczęście” śpi, wysyłam więcej maili, niż wcześniej w ciągu całego dnia. Klawiatura aż dymi, a ja wiem, że muszę biec na przełaj przez literki jak koń na wyścigu, bo Miluś w każdej chwili może się obudzić. Wydajność level Pan Bóg.

 

  1. Sen Milusia jest błogosławiony. Nie tylko dla jego rozwoju, ale również i dla mnie. W ciągu owej godziny, gdy tylko zmruży oko w poobiedniej drzemce, w panice szukam najpilniejszej czynności do wykonania. Godzina musi mi starczyć na WSZYSTKO. Co pierwsze brać w ręce? Porządek w szafie? Wpis na blogu? Paznokcie? Nowe video na YT? Frenetyczna sprzedaż róż? A może po prostu prysznic?

 

  1. No cóż, mam ogromne poczucie winy, gdy wychodzę z domu i załatwiam sprawy trójwymiarowego świata, a Miluś zostaje w domu pod inną opieką.

 

  1. Śpioszki kurczą się w ekspresowym tempie. Niektóre Miluś miał na sobie dosłownie 3 razy!

 

  1. A za jeden bezzębny uśmiech oddałabym Chicago, Paryż, Krym.

 

Macie podobnie, nie tylko w kolumbijskich warunkach? Dajcie znać, wesołe Mamy – i Tatusiowie!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *