Kategorie
Ciekawostki Kulinaria

Borojó i mrówki, czyli kolumbijskie afrodyzjaki.

Ponieważ Matka Natura ogromnie rozpieszcza Kolumbię i daje jej swoje najwspanialsze cuda, przyjrzyjmy się dziś afrodyzjakom. Oto lista 5 najsilniejszych, kolumbijskich afrodyzjaków:
Uwaga – niektóre z nich możecie wypróbować tylko podczas podróży do Kraju Tysiąca Kolorów!

  1. Borojó
  2. Chontaduro
  3. Awokado
  4. Mrówki
  5. i Kakao

Przechodząc ulicą Bogoty, niedaleko Parku Narodowego, napotkałam jednego z wielu bogotańskich, ulicznych sprzedawców. Jednak nie byle jaki był to sprzedawca – miał na swoim wózeczku arcydzieło natury i mój absolutnie ulubiony owoc – chontaduro. Pomarańczowy, mączysty w konsystencji i orzechowy w smaku bactris gasipaes, owoc występującej tylko w Ameryce Łacińskiej palmy.

Chontaduro, podobno najbardziej funkcjonalne pożywienie tropików, aż kipi witaminą A, wapnem i białkiem. I aż trudno jest mi zrozumieć, dlaczego jeszcze nie jest dostępny na rynkach Europy i USA. Żując z wielkim upodobaniem polane miodem chontaduro pomyślałam, że skoro taki on zdrowy i pyszny, to przecież musi on być adrodyzjakiem, a ja o afrodyzjakach Kolumbii jeszcze nie powiedziałam Wam ani słowa.

Sprawę afrodyzjaków należy więc zbadać, a oto lista 5 najsilniejszych, kolumbijskich afrodyzjaków:
Uwaga – kilka z nich możecie wypróbować tylko podczas podróży do Kolumbii!

  • Borojó
  • wspomniane chontaduro
  • Awokado
  • Mrówki
  • Kakao

Lista afrodyzjaków dostępnych w Kolumbii jest oczywiście dłuższa, ale tymi zajmiemy się w pierwszej kolejności. Natura (lub, jak ją nazywają Indianie – „Pachamama”) nie poskąpiła Kolumbii bogactwa roślinności. Już wiemy, że w Kolumbii nie ma pór roku, zatem wszelkie owoce i warzywa rosną przez okrągły rok, wydając plony nawet i dwukrotnie. A w różnorodności klimatycznej Kolumbii doskonale czują się wszelakie, często dotąd nieodkryte, superfoods oraz afrodyzjaki.
_______

  1. BOROJÓ (Borojoa Patinoi)

Czy ktoś w ogóle o nim kiedyś słyszał?
A oto autentyczne superfood i jeden z najsilniejszych, znanych afrodyzjaków.
Borojó to owoc typowo kolumbijski, pochodzący z jej zachodniej, tropikalnej, wilgotnej części nad Pacyfikiem, szczególnie z regionów Chocó i Valle del Cauca. Tereny Chocó porośnięte są w dużej mierze nieprzejezdną dżunglą, a ilość opadów w ciągu roku jest jedna najwyższa na świecie. Pada tam tak, że wyprane ubrania nieraz potrzebują czasem tygodnia, aby wyschnąć, a oddycha się trudno przez przesycone wilgocią powietrze.
Ciekawe borojó możecie zobaczyć w naszym video o owocach: https://www.youtube.com/watch?v=_xH9VYmtrUQ

Tymczasem dodamy, że rosnący w tych warunkach borojó to owoc energii i wytrzymałości, który w epoce kolonii uratował życie wielu murzyńskim niewolnikom, pracującym na plantacjach i w kopalniach węgla i szmaragdów. Potomkowie Afrykańczyków, czyli dzisiejsi Afrokolumbijczycy, nadal przypisują borojó silne właściwości energetyzujące i stymulujące.

Afrokolumbijczycy mają rację. Borojó to wysokoenergetyczny owoc – 100 g zawiera 93 kalorie. Jedna sztuka zawiera aż 23 mg wapnia, 160 mg fosforu, żelazo, błonnik, witaminę C, witaminy z grupy B (tiamina, niacyna i ryboflawina) i aminokwasy. Jest skarbnicą białka, a zatem – kolejnym, owocowym zastępcą mięsa, doskonale sprawdzającym się w kuchni wegańskiej i wegetariańskiej.
Najciekawszą zaletą borojó jest ta, że jest uważane jest za afrodyzjak o szybkim działaniu; owoc o sile rewitalizującej, który przywraca wigor i moc. Dzięki temu szczyci się mianem najsłynniejszego, naturalnego afrodyzjaku Kolumbii, a przekonanie, że zabiera każdego w podróż do gwiazd, jest tak powszechnie znane, że w Kolumbii sok podany do posiłku sprawia, że goście mimowolnie, acz dyskretnie, zaczynają nawzajem obserwować swoje reakcje!
Jest jeszcze jeden wielki plus spożywania borojó – kobiety znad Pacyfiku gustują w przyrządzaniu soku z tego owocu, ponieważ przypisuje się mu działanie odmładzające!

 

2. CHONTADURO (Bacrtis gasipaes) – (na zdjęciu)

Czerwony, mięsisty i mączysty owoc, rosnący w długich kiściach na przy koronie palmy chontaduro, która osiąga wysokość do około 20 metrów. To w Kolumbii produkuje się najwięcej owoców chontaduro na świecie, choć palma występuje również w Wenezueli, Ekwadorze, północnym Chile i Brazylii. W kolumbijskim mieście blisko Pacyfiku – Cali – niemal na każdym rogu spotkać można sprzedawcę chontaduro, a jego wózek wręcz ugina się od ciężaru owoców, które podaje gotowane, w papierowych torebkach i polane miodem.

Przed przybyciem Hiszpanów chontaduro było prawdopodobnie głównym składnikiem diety Indian. Do dziś jest ogromnie popularne, a nadawane chontaduro nazwy przez lokalne społeczności to cachipay, chenga, pipire, chonta, pirijao i wiele, wiele innych.

Ten owalny owoc o średnicy do 5 cm, to jeden z najbardziej odżywczych owoców Ameryki Południowej. 100 g zawiera ponad 100% (!!) zalecanej, dziennej dawki witaminy A, a poza tym żelazo i wapń. Posiada więcej fosforu niż jabłko, gruszka i mango… Chontaduro jest tak bogaty w białko, że mieszkańcy regionów nad kolumbijskim Pacyfikiem, gdzie spożywany od około 2000 lat, twierdzą, że to najbardziej funkcjonalny produkt tropików.

Chontaduro to przede wszystkim słynny, kolumbijski afrodyzjak i znajomość jego miłosnych zalet wyprzedza zdecydowanie wiedzę jego wartości odżywczej. Dla Indian Ticuna z Amazonii chontaduro było „drzewem miłości” i do dziś używa się jego liści i owoców w rytuałach. Chontaduro podaje się w przypadkach anemii, osłabienia oraz w przypadkach niedożywienia. Używa się go w celu zapobieżenia łysieniu, dla poprawy pamięci oraz wzmocnienia kości. Porcja chontaduro wspomaga w sypialni, ale również skutecznie zaspokaja głód oraz z powodzeniem funkcjonuje jako zbilansowany posiłek.
Tylko więc czekać, aż Chontaduro pojawi się i u nas, w Europie! 

 

   3. AWOKADO (Persea gratissima gaerthner)

O awokado napisano już wiele książek i jeszcze więcej publikacji, założę się jednak, że poniżej dowiecie się o nim czegoś nowego. To afrodyzjak, a nazywane „palta” lub „aguacate” w Kolumbii i innych krajach Ameryki Łacińskiej, to jeden z największych owocowych cudów natury. Występuje w ponad 500 odmianach, z których wszystkie są niezwykle wartościowe.

Choć przez swój smak i zastosowanie w kuchni bardziej kojarzone jest z warzywem, awokado jest owocem i to rodem z wulkanicznych stref Ameryki Środkowej. Mówi się, że narodziło się na ziemiach od Meksyku po Kolumbię i że Aztekowie i Majowie darzyli awokado ogromnym szacunkiem.

Już sama nazwa wskazuje na seksualną konotację: Pochodzi z jęz. nahuatl, którym posługiwali się Aztekowie – „ahuactln” – i znaczy „jądro”, najprawdopodobniej – względu na swój kształt.

Bez awokado nie może się obejść żaden szanujący się Meksykanin, Chilijczyk ani Peruwianin.
Jedni jadają awokado posypane solą lub, inni – cukrem. Pokrojony w ćwiartki, jest nieodzownym składnikiem kolumbijskiego „ajiaco”, czyli pożywnego rosołu, zagęszczanego ziemniakami i serwowanego tradycyjnie w Bogocie. W Kolumbii awokado często spożywa się z miodem lub cukrem trzciny cukrowej („panela”). W tej kombinacji, awokado uważane jest za wybitnego sprzymierzeńca w sypialni, przy czym miód potęguje naturalne działanie owocu.

Samo w sobie przez swój kształt, przypominający narządy płciowe mężczyzny oraz macicę kobiety, ma wzmagać męską potencję oraz płodność. Uważa się, że kobiety z zaburzeniami miesiączkowania powinny jadać jedno awokado w tygodniu, aby uregulować swój cykl.

Uwaga! Pestka awokado leczy również zapalenia dróg rodnych kobiety, upławy i nieregularności cyklu menstruacyjnego, takie jak dismenorrhea (miesiączki bolesne) lub amenorrhea (zanik miesiączki). Kolumbijki więc kroją pestkę na ćwiartki, doprowadzają do wrzenia, gotują kilka minut i powstały płyn używają do nasiadówek, uważając oczywiście, aby się nie poparzyć.

Wpływ awokado na seksualność człowieka nie tylko skojarzono poprzez jego kształt, ale również przez to, że drzewo awokado potrzebuje dziewięć miesięcy, aby wydać dojrzałe owoce. Aztekowie składali ofiary z awokado bogom płodności, a Hiszpanie przybywszy do Ameryki Południowej wręcz zakazali spożywania awokado podczas chrześcijańskich świąt, w których należało zachować wstrzemięźliwość, w obawie, że przez ten zgubny owoc niechybnie popełnią grzech.

Być może zapragnęliście wypróbować na sobie kolumbijskich zastosowań awokado. A nawet jeśli nie wybierzecie zastosowania awokadowej pestki, to serdecznie Wam polecam awokado zamiast masła. Efekt uboczny to małżeńska werwa! 

A ogromne, kolumbijskie awokado możecie zobaczyć na naszym ulubionym bogotańskim targu: https://www.youtube.com/watch?v=0ASUauQIKUQ

 

  4. MRÓWKI

O mrówkach mówiliśmy już, że są chyba najbardziej egzotyczną przekąską, dostępną w Kolumbii. Tutaj znów Was odeślę do reportażu o kolumbijskich smakołykach: https://www.youtube.com/watch?v=djAD1xJ3RuA
Dostępne tylko w Kolumbii prażone mrówki są silnym afrodyzjakiem, znanym już od czasów prekolumbijskich. Istnieją przekazy, że w czasach kolonii były wręcz przekazywane młodym parom jako prezent ślubny, zarówno jako przysmak, jak również jako symbol, aby w ich małżeństwie nigdy nie zabrakło miłosnego wigoru.

Zbiera się od lutego do kwietnia, gdy wylatują ze swoich gniazd na gody. A mieszkańcy wiosek regionu środkowowschodniej Kolumbii – Santander, często trudnią się zadaniem wyłapywania mrówek. Dziś, ze względu na malejącą ilość mrówek, są one objęte ochroną, a łowy są kontrolowane. Wciąż jednak na ulicach większych miast Kolumbii można napotkać sprzedawców mrówek, które w sezonie możemy nabyć za 5 000 peso (ok 2 USD), poza sezonem natomiast za 60 000 peso (25 USD).

Mrówki smakują jak orzeszki ziemne i mają konsystencję popcorn. Kto z Was odważyłby się wypróbować mrówczego działania? 

 

  5. KAKAO (Theobroma Cacao)

Typowo południowoamerykański produkt. Tradycyjnie uważa się, że kakao przybyło na dwór Hiszpański na statku Corteza w 1528 roku, który dokładnie wiedział, jak przygotować ciemny napój dla króla, ponieważ podpatrzył proces na dworze władcy Azteków, Montezumy.

Na samym początku, ziarna kakao były na swych rodzimych ziemiach bardzo niedoceniane i niszczone przez hiszpańskich kolonizatorów, celem wykorzenienia dawnych tradycji i religii. Kakao bowiem było napojem arystokracji Majów i Azteków i nawet nazwa czekolady wywodzi się od języka Azteków – nahuatl: „cacahuatl”.

Jednak kakao szybko przyjęło się w Hiszpanii, a po demonstracji Corteza, jego import rozwinął się tak szybko, że w XVI i XVII wieku kakao było największym produktem eksportowym z Kolonii, a cenne ziarna używane były na jej terenach jako waluta. Hiszpanie powoli rozpowszechniali uprawę kakao na tropikalnych ziemiach i w ten sposób kakao przedostało się na Filipiny oraz do Afryki, gdzie jest szeroko uprawiane do dziś.

Początkowo kakao przypisywane były właściwości halucynogenne i toksyczne, okazało się jednak, że to dodane do niego zioła i grzyby sprawiają, że zmienia on stan świadomości. Samo kakao jednak już dla Azteków i Majów było afrodyzjakiem oraz czczone było jako dar i sekret bogów. Boskie pochodzenie widać nawet w taksonomii – Theobroma pochodzi od greckiego słowa „theo” – Bóg.

A kakao wzmacnia, odżywia, wpływa na percepcję, pomaga w detoksykacji i generalnie aromat dodaje energii, ponieważ chyba nie ma bardziej uniwersalnego zapachu, który by lepiej odnosił na duchu. Osobiście nie znam osoby, która by się skrzywiła na zapach kakao, zwłaszcza, gdy to masa kakaowa, wykonana wyłącznie z prażonych i zmielonych ziaren kakao. Taka masa to sam magnez i wspaniały relaks na poczekaniu. No i bardzo sprzyja miłości.

Tutaj nadmienię, że warto kupować tylko i wyłącznie 100% masę kakaową, lun inaczej, likier kakaowy. Osobiście polecam wyprodukowaną przez lokalnych kolumbijskich plantatorów i pijam jako napój, lub przegryzam na podwieczorek. 30 g masy kakaowej w cieplej wodzie lub mleku wystarczy, aby dodać energii nawet po bardzo ciężkim dniu, a magnez koi i podnosi nastrój.

Kto jeszcze jest od razu gotowy, aby sięgnąć po kawałek masy kakaowej? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *